Szukaj na tym blogu

czwartek, 24 września 2015

Walka wygrana... Wojna trwa!

Nie wiem czy jeszcze ktoś tu zagląda. .. Ja niestety robię to rzadko.  Leki nie pozwalają mi przejść obojętnie.  Jutro 12 zastrzyk, będzie to połowa leczenia. 

Mam bardzo złe wyniki badań,  równie źle się czuję.  Ogromne zmęczenie,  zawroty i bóle glowy, senność, kłopoty z blonami sluzowymi, mdłości,  wymioty. Swędzenie całego ciała,  plamy po zastrzykach, przesuszona i blada skóra, kłopoty z koncentracją.  Bóle mięśni,  stawów,  prawie ciągła podwyższona temperatura. To wszystko za długo trwa, przez co zdecydowanie mocniej doskwiera:(

Mam serdecznie dość,  jestem już zmęczona tym stanem. Chciałabym znów móc żyć normalnie, dawać sobie radę ze wszystkim. Mieć siłę.
Schudłam 10 kg. Nie mam apetytu. Drażnią mnie zapachy, sam widok jedzenia.

Ogromne nadzieje pokladam w odstawieniu jednego z leków-  od jutra za tydzień żegnam się z Telaprewirem. Może wtedy będzie lepiej??

Prawie miesiąc pracy za mną-  zdecydowanie- jestem zadowolona. Paradoksalnie łatwiej mi znaleźć w sobie siłę i mobilizację do funkcjonowania, szybciej mijają dni.
Tęsknię za moją maszyną,  nie wiem czy pamiętam jeszcze jak jej używać. Mam nadzieję, że w końcu stanę na nogi, że będzie normalnie.

Jedyny plus, w którym staram się szukać nadziei- po kilku tygodniach terapii nie mam wirusa. Udało się go wyeliminować.  Oczywiście to gad, który może wrócić.... Ten "minus" jeszcze nie przesądza o wygranej wojnie, ale przynajmniej o jednej walce.
Pokrzepiające!